fast food
od kiedy staram się jeść mniej, inaczej i uważnie obserwować moje ciało, dostrzegam, jak ogromnym wysiłkiem jest trawienie, zamiana pożywienia w enerigię. a im gorszej jakości jedzenie, tym większy to jest wysiłek. to samo dotyczy ilości jedzenia.
biedne ciało. szkoda mi go.
ale z drugiej strony, może wybrałem niewłaściwą pizzę po prostu? albo raczej pizzerię?
wychodzi na to, że pizza, jako fast-food, też nie jest dobra. śniło mi się pragnienie 🙂 i jak się obudziłem to bardzo mi się chciało pić. bardzo. a i żołądek teraz przypomina, że wczorajsza kolacja nie była ok. a szkoda, bo dzisiaj dużo rzeczy w ciągu dnia. i energii zabraknie.
czasem wkurzam się sam na siebie a to, że postanowiłem więcej nie jeść kebabów i kfc. niedzielne popołudnie – i z chęcią bym zjadł.
ale skoro się wkurzam – to nie kwestionuję.
i nie wracam.
wydaje mi się, że rzuciłem w końcu kfc. na dobre. ostatni raz, gdy pozwoliłem sobie na stołowanie się w tej „restauracji” był na tyle słaby, że chyba nareszcie dotarło do mnie, że już tak nie chcę. brzmi nieco dramatycznie – pewnie niepotrzebnie. a może właśnie potrzebnie?
dzisiaj doszedłem do wniosku, że fast-food (rozumiane jako gotowe jedzenie kupowane poza domem) może być dla mnie nagrodą… pocieszenia. a więc totalnie odwrotnie niż patrzyłem na to do tej pory. nie jest nagrodą za udany wysiłek, ale pocieszeniem po (czasem i drobnych) błędach..?
przez cały dzień uniknąłem niezdrowego jedzenia. to był dzień idealny pod tym kątem. od razu szukam przyczyny: nie byłem zmęczony i mogłem spokojnie przemyśleć konsekwencje sięgnięcia po cokolwiek niezdrowego. no i zadałem sobie ważna pytanie: po co i co mi to da?
wczoraj wieczorem skusiłem się na małe kfc. i od rana zegarek krzyczy (jak zawsze!), że z moim ciałem było nie do końca ok. za każdym, kurna, razem. tętno, częstość oddechów i temperatura w nocy podwyższone. ile jeszcze dowodów potrzeba że takie jedzenie mi szkodzi?
wczoraj byłem bliski sięgnięcia po kebaba. malutkiego… na szczęście się powstrzymałem. co pomogło? postanowienie (nie chciałem go złamać), czas (miałem na przemyślenie), konsekwencje (jak nie zjem, to rano…). Cieszę się, że mój system jakoś tam działa
nie mogę powiedzieć, abym jadał jakoś źle, przeciwnie, zwracam uwagę na to, co jem i w dużej większości jem zdrowo (pudełka!), ale wszystko psują wieczory – wracam zmęczony po zajęciach. wczoraj nie wymiękłem, nie było fast fooda 💪. codziennie nowa walka…