sport

    Kurde, zajęć jednak nie było 😅 to u mnie coś się popsuło. chyba się samozprimaaprilisowałem. i to z opóźnieniem. i miałem całą (pustą) salę dla siebie. więc sam zrobiłem sobie poradny trening.

    niby kicha, a jednak czuję się podwójnie wygrany dzisiaj :))

    budzisz się rano, widzisz 1 osobę zapisaną na zajęcia na 8:30 i myślisz: spoko, odwołają, za mało osób, można leżeć dalej.

    a tu zonk – wcale nie odwołują, tylko licznik osób się zepsuł, zajęcia będą. no to ciśniemy.

    leniwy ja: 0 sprawny ja: 1.

    aż nie chce mi się wierzyć, że MyFitnessPal, tak dobre i najbardziej rozbudowane narzędzie do śledzenia tego co jem, ile się ruszam, śpię itd. (moja nowa fajna zabawka), nie obsługuje wrzucania danych o wypitej wodzie do apple health. wszystkie inne rzeczy tam wrzuca. szkoda

    iphone, pierwszy raz od 4 lat, pokazał, że moja sprawność kardio (pułap tlenowy) jest powyżej średniej. jakoś długo musiałem na to czekać… ekhm… na to pracować. teraz tylko tego nie spieprzyć.

    czasem idę na zajęcia na siłowni z myślą: „o, fajnie, poruszam się”

    bywa też, że idę z: „co ja tu do cholery robię, jest 7 rano, pieprzyć to!”

    i dzisiaj był ten cięższy dzień.

    zawsze jednak (ZAWSZE) wychodzę z zajęć z myślą: ale dobrze, że to się wydarzyło.

    nie poddawać się.

    wczoraj na zajęciach body balance robiliśmy ciężkie dla kolan ćwiczenie. od 2 miesięcy je robimy. trwa około minuty. ja po 50 sekundach odpuściłem… trenerka na całą salę: „grzesiek, wracaj, nie udawaj!”

    takich ludzi #uwielbiam 💚 i cieszę się, że otaczam się nimi.

    właśnie skończyłem ostatnie ćwiczenia w tym tygodniu – core.

    i cieszę się, że zwlokłem się z łóżka (podłogi) by zdążyć na 7:30. choć tak-bardzo-mi-się-nie-chciało…….

    jakoś nie jestem zadowolony z przerwy. ale cóż, do poniedziałku odpoczywam. przyda się.

    wracam na opuszczone kilka miesięcy temu zajęcia do K :)

    tak to przeżywałem we wrześniu: fajne.life/nauczyc-s…

    zmieniły się godziny zajęć i znowu mogę! ależ się cieszę :) nagroda za cierpliwość.

    ponownie #uwielbiam czwartki :) ale i wtorki są mega!

    do tej pory myślałem, że bezpośrednio po jedzeniu należy unikać większej aktywności, treningów, co najwyżej spacer.

    „Glukozowa rewolucja” uczy, że w kontekście poziomu cukru, trening zaraz po posiłku jest mocno wskazany. nawet ten cięższy. oczywiście posiłek ma być nie za duży.

    dochodzę do wniosku, źe zmęczenie które czasem towarzyszy mi wieczorem po powrocie do domu, nie do końca związane jest z moimi aktywnościami, ale z jedzeniem, które pochłaniam wracając. mój organizm męczy się zajmując się nim. hmm…

    ech. wczoraj nadwyrężyłem kolano na tańcach (delikatnie mówiąc). pewnie dzisiaj powinienem sobie zrobić przerwę od zajęć… szczególnie, że to dość intensywny dzień pod tym względem. zamiast tego dodałem sporo ćwiczeń wzmacniających kolano.

    zobaczymy, czy będę tego żałował.

    miałem dziś poleżeć, ale zamiast tego… no cóż…

    🛼rolki + ⛸️ łyżwy + 🏊basen + 🏓 ping pong.

    siłownię dziś odpuszczę :)

    po zajęciach body balance na które chodzę na siłownię w poniedziałki zawsze jest 5 min relaksu, to taki czas na oddychanie, uspokojenie się, wyciszenie…

    i dzisiaj podczas relaksu na kilka minut… przysnąłem 😅

    czwartek – ostatni dzień intensywnych treningów. choć ten tydzień i tak był ulgowy. dzisiaj jednak planuję nadrobić ostatnie dni.

    od bardzo dawna mój telefon i zegarek krzyczą na mnie, że moja sprawność kardio nie jest na takim poziome, na jakim chciałbym, aby była. jest sporo poniżej. pomimo godzin spędzanych codziennie na ćwiczeniach, stawiam zazwyczaj na rozciąganie i chyba zaniedbałem ten – wydawałoby się dość łatwy, jakim jest właśnie cardio – obszar. muszę to zmienić. plan jest prosty: rano bieganie, przed zajęciami na siłowni orbitrek. to chyba dobry początek.

    30 minut do ostatnich zajęć dzisiaj. zostało mi półtorej godziny lekcji modern jazzu. duży wysiłek, mięśnie już dziś zmęczone. a zaraz trzeba będzie spiąć się na maksa.

    na szczęście te ostatnie zajęcia są najlepsze, więc nawet przez myśl mi nie przechodzi by odpuścić :)

    wstałem rano, by iść na zajęcia body balance.

    szczerze mówiąc nie bardzo mi się chce. zmęczone mięśnie. głodny. spragniony spokojnego poranka.

    zostało 15 minut do wyjścia. echhh. jak pójdę – będę mega zadowolony (potem). nie pójdę – też dam sobie radę ze sobą…

    tyk.. tyk..

    co zrobić..