nie lubię tłumów. nie odnajduję się w nich. unikam.

listopadowa #muzyka

wczoraj wieczorem skusiłem się na małe kfc. i od rana zegarek krzyczy (jak zawsze!), że z moim ciałem było nie do końca ok. za każdym, kurna, razem. tętno, częstość oddechów i temperatura w nocy podwyższone. ile jeszcze dowodów potrzeba że takie jedzenie mi szkodzi?

skupiam cały system produktywności wokół jednej aplikacji: Craft i nie planuję tego zmieniać, ale gdybym miał używać osobnej appki do zarządzania zadaniami, wybrałbym OmniFocus – przynajmniej na dzisiaj. Przypadek, że piszę o tym po przesłuchaniu State of the Apps z CGP Grey? Nie

zastąpienie kawy (najlepszej – porannej) herbatą byłoby bez sensu. przynajmniej zwykłą herbatą. a zieloną? pytanie tylko, czy to jedynie półśrodek (w końcu przecież sama woda?), czy taki wybór miałby jednak sens w dłuższej perspektywie. przynajmniej pozbyłbym się cukru z rana…

#fajne życie to… brak przywiązania do rzeczy.

jest różnica pomiędzy znajomością drogi, a podążeniem nią. znać drogę to jedno, a iść nią – drugie

#fajne życie to… deklaracja. od niej wszystko się zaczyna.

#uwielbiam… uczyć się z moimi dziewczynami do sprawdzianów 📖 tłumaczyć im nieznane rzeczy, patrzeć jak odpowiadają „aaaaa…” gdy załapią o co chodzi w zadaniu z matematyki, przypomnę jakieś słówko z angielskiego, czy odnajdziemy razem na mapie długo poszukiwane miejsce

nie umiem wolno chodzić. ale się uczę

zbliżam się do decyzji o zmianie miejsca zamieszkania. właściwie to jestem już blisko jej podjęcia. nie jest to może bezpośredni krok w stronę mojego miejsca do życia, ale ta przeprowadzka z pewnością nauczy wielu rzeczy i przybliży (mam nadzieję) do osiągnięcia innych celów

wyłączyłem komentarze na blogu fajne.life. na cholerę mi one tam? Radek mnie przekonał. to dobre rozwiązanie, dzięki!

7:10 a ja piję już drugą kawę. sam nie wiem, czy dla kawy, czy dla cukru. ale już zaczynam odczuwać efekty. napięcie, dużo większe niż przed kawą. mam nadzieję, że te wpisy pomogą mi w końcu wyeliminować jedno i drugie.

wczoraj byłem bliski sięgnięcia po kebaba. malutkiego… na szczęście się powstrzymałem. co pomogło? postanowienie (nie chciałem go złamać), czas (miałem na przemyślenie), konsekwencje (jak nie zjem, to rano…). Cieszę się, że mój system jakoś tam działa

#uwielbiam… pytać 🙋🏼 i otrzymywać odpowiedzi. tak samo, jak być pytanym. i odpowiadać.

im bardziej znikam z moją tożsamością z internetu, tym bardziej pozwalam sobie na to, by się otworzyć. projekt „anonimizacja” to był krok w dobrym kierunku… choć to dopiero początek.

nie mogę powiedzieć, abym jadał jakoś źle, przeciwnie, zwracam uwagę na to, co jem i w dużej większości jem zdrowo (pudełka!), ale wszystko psują wieczory – wracam zmęczony po zajęciach. wczoraj nie wymiękłem, nie było fast fooda 💪. codziennie nowa walka…

Wpis, który na dziś wybrałem do 📗 dzienników, przypomina mi, jak dużo zapisane sny i poranne refleksje mówią o stanie mojego umysłu. Dzięki nim dostrzegam, co naprawdę we mnie siedzi i co warto uporządkować.

www.fajne.life/dzienniki…

krytykę powodowaną zazdrością traktuj jak najwyższej próby komplement

nigdzie się nie spieszę. nie chcę się spieszyć.

podziękuj swojemu ciału za to co dla Ciebie dzisiaj zrobiło i za to co Ty zrobiłeś dla niego

to pewnie będzie mało popularna opinia, ale uwielbiałem Pierca Brosmana jako 007. najlepszy imo

dawajcie, opierdol za 3… 2… 1…

spokojnie, bez paniki.

walkę z onetami rozpocząłem od cakowitego zakazu wchodzenia tam. kusi. ale trzymam się. Upday może sprawić, że całkiem wyleczę się z „newsów”. dzięki niej widzę dobitniej, że niewiele jest tych „newsów” do przeglądania każdego dnia. najważniejsze to trzymać się zakazu

ludzie komunikują się przez słowa. komunikujmy się ludzie.

#fajne życie to… wdzięczność za to, co już masz

odzwyczajanie się od czytania „newsów” nie jest takie proste – nadal co jakiś czas sięgam po telefon i chcę otworzyć Onet. chyba tylko by zabić czas. przypominam sobie wtedy, że mam tego nie robić. i włączam Upday. a tam… no nic nowego się nie wydarzyło. to chyba 5, czy 6 dzień.

jeśli w Twoim życiu nie ma sensu, to Twoje życie nie ma sensu?

#uwielbiam… tworzyć 🖍️
to daje mi wolność wyrażania siebie w sposób, który jest tak unikalny jak ja

plany są po to aby było co zmieniać. są jak szkice w notesie – są fundamentem, ale życie to sztuka improwizacji, gdzie plan jest jedynie początkiem podróży pełnej zwrotów akcji i niespodzianek. zmieniam plany z radością, bo to w nich tkwi urok odkrywania nowych możliwości. ahoj nowy tydzień!

dziękuję, do widzenia i dobranoc.

a dryfuj sobie… żeglarzu… nie wiadomo gdzie… nie wiadomo po co… nie wiadomo jak… dokąd? po co? na co…? a może tak po prostu… bo tak łatwiej… bo tak bezpieczniej… bez celu, bez lądu na horyzoncie… dryfuj sobie…

ach, jak kochamy być oceniani.

nawet przez AItomaty.

#uwielbiam… październik 🎃

pozbycie się porannej kawy (z mlekiem i cukrem) może być najsmutniejszą ze zmian. póki co cieszę się każdą poranną kawą. przynajmniej w momencie, w którym ją piję.

postępuj tak, jakby ściany nic nie znaczyły, a rozbijesz nos

  • jesteś sportowcem, a nie wokalistą
  • a może tym i tym, kto wie?!

moje dzieciaki na nasz sobotni wieczór wymyśliły oglądanie High School Musical.

tata zachwycony :)

od kilku dni jak ognia unikam onetów, wirtualnej polski czy interii…. te serwisy są gorsze niż tiktok.

moje potrzeby informacyjne zaspokaja appka Upday. 15 newsów i każdy podany w przystępny sposób z jasnym tytułem, leadem i zdjęciem. właściwie nie wchodzę głębiej w newsy, po tytułach wiem co się dzieje. spędzam w app’ce max 5 minut dziennie (łącznie) i wiem jakie wojny wybuchły czy jakie epidemie nastały. całe pozostałe bagno mnie omija.

nie wszystko trzeba optymalizować

jednak najlepszą motywacją do wyjścia rano z domu jest to gdy „muszę” wyjść. „chcę” to jak narazie zbyt mało. byłem w sklepie po pieczywo dla dzieciaków. spacer poranny zaliczony. gdy miałem psa to było o wiele łatwiej – wtedy każdego ranka „musiałem” wyjść.

aby coś kontrolować, trzeba mieć punkt odniesienia, określić stan obecny i ten oczekiwany

obudziłem się w nocy, popatrzyłem na powiadomienie o tym, że mam iść na poranny spacer i… no nie. nie idę.

nie pomogło. wstałem rano, ale w pokoju było jakoś zimno i totalenie nie miałem ochoty na spacer. a więc kawa i grzanie przy kaloryferze. coś jest nie tak z moim pomysłem na tą poprawę, zmianę

udało mi się nie otworzyć onetu ani żadnego innego serwisu informacyjnego (jeżeli tak można je nazwać). łapałem się jednak wielokrotnie na tym, że brałem telefon z nudów, by coś z nim porobić, najczęściej wtedy otwierałem głupi onet. kiepski nawyk. ciekawe ile mi zajmie pozbycie się go.

dodałem przypomnienie w telefonie, rano – gdy się obudzę i zerknę na telefon, zobaczę właśnie powiadomienie o tym. pomoże?

październikowa #muzyka