powrot do korzeni
nie zamówiłem na dziś pudełek. sam nie do końca wiem dlaczego. wstałem rano i – tradycyjnie – wyszedłem po jedzonko, a tam… pusto. w pierwszej chwili lekki niepokój. „co ja będę dziś jadł?”.
czas się od tego odwiązać. choć wiem, że to było zdrowe rozwiązanie.
poranny spacer uświadomił mi jedno: zasiedziałem się trochę ostatnio, mocniej, niż bym chciał. kiedyś chodziłem całymi dniami, snułem się, szukałem, ruszałem się. tęsknię za tym. ostatnio coraz częściej wybieram do pracy dom, samochód jest codziennością,
chyba włańie po to o tym wszystkim piszę, katuję się oczekiwaniami, pomysłami, drobnymi porażkami – by któregoś dnia po prostu coś zrobić, zmienić. tak jak dzisiaj. byłem na porannym spacerze. takim „po nic”. nie byłem w sklepie, nie wziąłem śmieci. zwyczajnie poszedłem się przejść.
okazuje się, że powrót do korzeni ma wiele wspólnego z algorytmami i ai. oznacza odcięcie się od nich na ile to tylko możliwe.
widzę też, że coś, co zwie się „activity pub” okazuje się bardzo pomocne przy spinaniu mojego świata.
szczerze mówiąc, myślałem, że będzie odwrotnie.