cukier

    no i dobra. chyba właśnie przeszedłem z kawy kofeinowej na bezkofeinową. miły pan z Frisco przywiózł mi już poranne zakupy, a wraz z nimi paczkę Jacobs Kronung Decaff. Jest dobra! Także zostaje! Wystarczy na okres przejściowy. Do czasu, kiedy w ogóle rzucę to cholerstwo.

    no dobra, otworzyłem właśnie przedostatnie mleko (kartonik) z moich zapasów. plan jest taki, by tych zapasów już nie uzupełniać… będzie to więc moment w którym spróbuję przejść na kawę… czarną.

    może to dobry moment by była ona i bez cukru.

    przez chwilę zastanawiałem się, czy mam problem z kawą, czy może z kofeiną. Jeżeli to drugie, to może kawa bezkofeinowa będzie wyjściem. Ale nie. Mam problem z: kawą jako napojem, kofeiną cukrem i mlekiem. Trzeba to jednak w całości w cholerę wyciąć.

    zastąpienie kawy (najlepszej – porannej) herbatą byłoby bez sensu. przynajmniej zwykłą herbatą. a zieloną? pytanie tylko, czy to jedynie półśrodek (w końcu przecież sama woda?), czy taki wybór miałby jednak sens w dłuższej perspektywie. przynajmniej pozbyłbym się cukru z rana…

    7:10 a ja piję już drugą kawę. sam nie wiem, czy dla kawy, czy dla cukru. ale już zaczynam odczuwać efekty. napięcie, dużo większe niż przed kawą. mam nadzieję, że te wpisy pomogą mi w końcu wyeliminować jedno i drugie.

    pozbycie się porannej kawy (z mlekiem i cukrem) może być najsmutniejszą ze zmian. póki co cieszę się każdą poranną kawą. przynajmniej w momencie, w którym ją piję.